Minął czas nieróbstwa…

close up of sports betting slip and pencil

Sprawdzamy ustawę hazardową! Maksymilian Flota z portalu watch-ekstraklasa.com poddał gruntownej analizie obecną ustawę hazardową z perspektywy zakładów bukmacherskich. Autor w szczególności skupił się na porównaniu kursów u polskich i zagranicznych bukmacherów przedstawiając negatywne skutki dla gracza uniemożliwiające dochodową grę w dłuższej perspektywie.

Jak do tego doszło?

Zakłady wzajemne online to dość świeży problem. Kilka lat temu na świecie wprowadzono ofertę „na żywo”, co oznaczało ogromne przepływy pieniędzy, a co za tym idzie dało przepis jak łatwo wyprać brudne pieniądze z ciężkich przestępstw. W związku z tym państwa zaczęły powolutku regulować swoje prawa dot. hazardu online – i słusznie!

Boom związany z wejściem na polski rynek zagranicznych firm to lata 2005-2007. Darmowe bony i lepsze oferty promocji od wpłat dla graczy były wtedy na porządku dziennym. W Polsce, jak i w innych krajach, trzeba było przyciągnąć jakoś klienta. Jest to szeroko pojęty marketing, który służy klientowi. W tych latach podatek obrotowy w naziemnych zakładach wynosił jeszcze 10%. Minęło parę lat i Polska zobaczyła spoconego na wizji Pana Zbigniewa Chlebowskiego. Potem paru ludzi tłumaczyło się na różnych komisjach, jak zwykle pokrętnie. Efektem była wprowadzona w 2009 roku ustawa hazardowa. Tempo wprowadzenia? Ekspresowe. Czy ktoś dziś pamięta okoliczności wprowadzenia? Tak, ludzie których się doi. Czy pamięta o tym opinia publiczna? Musiałbym się mocno wgłębić, aby znaleźć jakiś świeży artykuł na temat tamtych dni i zajść. Wtedy gdy do innych państw zaczęły wchodzić głęboko przemyślane prawa, w Polsce to prawo spieprzono po to tylko, aby zamieść pod dywan pewne niecne sprawki po śmierdzących politykach. Nikt teraz nie poczuwa się do odpowiedzialności nowelizowania tego prawa, a czeka na nie kilka milionów osób w Polsce.

Czy ustawa hazardowa jest dobra dla polskich firm?

Wydaję się, że tak, aczkolwiek to jest tylko pozorne stwierdzenie. Bodaj rok temu była akcja z pewnym bukmacherem, z którego wyciekły dane graczy. Część z nich jest teraz targana po urzędach, sądach. Skazanych? Znikoma ilość. Ciekaw jestem skąd te dane wyciekły i czy jest to zgodne z prawem? To znaczy domyślam się, że uchylono tajemnicy w pewnych kwestiach. Spłoszony bukmacher zmienił tylko konto przyjmowania wpłat od polskich graczy z PEKAO na bank austriacki.

Zwolennicy ustawy hazardowej opowiadają, że przecież ci ludzie łamią prawo! Polskie firmy powinny rządzić na polskim rynku rozdając karty. I ja chciałbym aby STS czy inne polskie firmy z licencjami miały duży kawałek tortu z całego polskiego rynku. Jednak po pierwsze przy obecnym opodatkowaniu jest to niemożliwe, a po drugie przy liberalizacji prawa te wszystkie firmy musiałyby mocno zmniejszyć marże na swoje oferowane zdarzenia. Jestem przekonany, że wszystkie polskie firmy chciałyby blokowania stron zagranicznych. Ja jestem w stanie takie rozumowanie zrozumieć. Wiadomym jest, że walczymy o swoje, a niewielka konkurencja w takiej branży jak zakłady wzajemne jest żyłą złota i  polem do popisu. Można zacząć potem za zarobione pieniążki sponsorować coraz większą ilość klubów. Chciałbym tylko, żeby takie firmy jak STS rozumiały też graczy. W Polsce panuje przekonanie, że można wszystko ustawić, można wszystko kontrolować, a to klient powinien kontrolować rynek, a nie poszczególne firmy.

Czy ustawa to bubel prawny?

Proszę Państwa… Jeśli przeciętny gracz może obejść ustawę w 5 minut, to zastanówmy się, czy nie lepiej nazwać tego gorzej niż tzw. bubel prawny? Ja bym to nazwał śmieciem, który można wyrzucić do kosza. Ustawa zwiększyła podatek obrotowy do 12%, który płacą gracze! Nie firmy. Pojedynczy gracz może mieć jakiś zysk lub jakąś stratę, ale bukmacher na poziomie, zatrudniający analityków, zawsze ma z tego zysk. W przeciwnym wypadku zwinie interes i tyle go widzieli. Zatem logicznym wydaje się, że to bukmacher powinien płacić ten podatek i aby go nie rujnować powinien być to podatek od zysku. Każde obarczanie podatkiem gracza, w tym przypadku, jest robieniem z niego idioty, bo zmniejsza jego szanse na i tak nierównej płaszczyźnie w walce z bukmacherem (marża). Dlatego właśnie zwolennicy ustawy co krzyczą, że wielu ludzi w Polsce łamie prawo są trochę śmieszni w swoich osądach. Bo jak można popierać jawną i parszywą kradzież? Proponowałbym najpierw poznać pewne tajniki i zobaczyć, że aby choć trochę z tego dorobić do pensji, trzeba całymi dniami ślęczeć i zgłębiać wiedzę. Nie wspominając już o obserwacji różnych zdarzeń sportowych. Zauważmy, że życie jest ciekawsze, niż tylko ślęczenie przy komputerze.

Dlaczego polski rząd powinien opodatkować hazard w sposób nieuwłaczający klientowi?

Na proste pytania istnieją proste odpowiedzi. Ponieważ na tym traci, nawet legalne firmy na tym tracą. Około 90% rynku w Polsce jest teraz w rękach firm zagranicznych. A czym mogą z nimi konkurować legalne firmy? Odpowiedź brzmi… Niczym. Załatwia to oczywiście, wcześniej już wspomniany, podatek obrotowy rzędu 12%. W żadnym kraju, z tego co kojarzę, nie ma tak wysokiego podatku obrotowego. Co robi więc legalna firma, która ten podatek ma zapłacić? Otóż przerzuca opodatkowanie na graczy. To wydaje się logiczne. Firma mająca zarabiać to nie jest dobry wujek. Dla zielonych w tematyce bukmacherskiej napiszę tylko, że zwrot z inwestycji w ciągu roku rzędu 12% u bukmachera jest wynikiem ponadprzeciętnym, jeśli oczywiście poparty jest wieloma zakładami.

Cały tekst autorstwa Maksymiliana Floty znajdziecie na portalu watch-ekstraklasa.com

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *