Nie wyważać otwartych drzwi

Obecny kształt ustawy o grach hazardowych nie jest idealny, ale jej konsekwentne przestrzeganie powinno być pierwszym krokiem na drodze do uzdrowienia rynku. O tym, jak walczyć z szarą strefą na polskim rynku hazardowym poprzez egzekwowanie istniejącego prawa, rozmawiali uczestnicy drugiej debaty z cyklu zorganizowanego przez „Puls Biznesu” i Totalizator Sportowy w Warszawie 19 lutego 2016 r.

W dyskusji wzięli udział: Konrad Komarczuk, dyrektor departamentu innowacji i rozwoju produktów w Totalizatorze Sportowym Adam Lamentowicz, prezes Totolotka SA Marek Prokurat, prezes Milenium Leszek Maciusowicz, prezes eToto, dr Arwid Mednis, kancelaria Wierzbowski Eversheds, Wydział Prawa i Administracji UW, oraz Piotr Brewiński, radca prawny, koordynator zespołu prawno-legislacyjne-go w Związku Banków Polskich.

Narzędzia na stole

Na podstawie sygnałów wysyłanych dotychczas przez Ministerstwo Finansów można wysnuć wniosek, że nie ma planów wprowadzenia zmian do obecnego brzmienia ustawy o grach hazardowych. Choć firmy legalnie działające w tej branży wołają do rządu o jakąkolwiek zmianę, która ułatwiłaby im zmagania z szarą strefą, to na razie samodzielnie muszą radzić sobie z kłopotem. Jest to trudne, ponieważ najbardziej intuicyjny trop – działanie na wzór państw, które podjęły skuteczną walkę z szarą strefą – jest w naszym przypadku ograniczane choćby obawami przed reakcjami społeczeństwa. Ale nie tylko.

Blokowanie stron jest jedną z najlepszych metod radzenia sobie z szarą strefą, jakie dotychczas wymyślono. Jednak przy obecnie obowiązujących w Polsce przepisach trudno ją zastosować. Blokowanie stron wiąże się oczywiście ze sporymi kosztami, obecnie obciążałoby to głównie operatorów. Rozwiązanie tej sprawy leży w poprawie przepisów – znowu – w rękach rządu – mówił Marek Prokurat, prezes Milenium.

Propozycja zmiany przepisów jest tą, która pojawia się najczęściej, jednak uczestnicy debaty zwrócili uwagę, że te, które obecnie mamy, nie są przeszkodą do stosowania metody blokowania nielegalnych stron. To bardzo ważne, żeby gracze zostali ” poinformowani, jakiego rodzaju sankcje grożą im za korzystanie z nielegalnego źródła. Jednak duża część z nich już to wie, a mimo to dalej je wybiera. Wynika to z poczucia bezkarności.

Konrad Komarczuk dyrektor departamentu innowacji i rozwoju produktów w Totalizatorze Sportowym – Z prawnego punktu widzenia blokowanie nielegalnych połączeń i treści stron internetowych jest jak najbardziej dopuszczalne. Z moich badań wynika, że tego typu działania stosuje się najczęściej na wyraźną prośbę policji, prowadzącej dochodzenie w sprawie jakiegoś przestępstwa. Nie są to częste przypadki, ale się zdarzają. Natomiast, o ile mi wiadomo, tego typu działań w sprawie stron hazardowych nie przeprowadzano.

– Przepisy w prawie telekomunikacyjnym wyraźnie mówią, że jeżeli do przedsiębiorcy telekomunikacyjnego zwróci się podmiot uprawniony, to ma on obowiązek natychmiastowego zablokowania nielegalnego połączenia. Jest to więc przepis do wykorzystania w branży hazardowej, którego się nie stosuje – podkreślił dr Arwid Mednis, kancelaria Wierzbowski Eversheds, Wydział Prawa i Administracji UW. Choć obecnie obowiązująca ustawa o grach hazardowych nie jest idealna, to głównym problemem jest to, że nie jest egzekwowana.

Wydaje mi się, że należy skoncentrować się na przepisach, które już mamy. Można oczywiście pracować nad udoskonalaniem przepisów i tworzeniem nowej ustawy hazardowej. Jednak ta, którą mamy, choć nie jest idealna, to przecież jasno określa, kto jest, a kto nie jest legalnie działającym podmiotem na rynku gier. Każdy uczestnik musi posiadać zezwolenie ministra finansów, wszystkie inne działają poza prawem. Zacząłbym więc od konsekwentnego respektowania przepisów zawartych obecnie w ustawie poprzez blokowanie adresów internetowych (co nie niesie za sobą kosztów) i blokowanie adresów IP i płatności, co obecnie się odbywa. Przecież 90 proc. polskiego rynku hazardowego to szara strefa, co dobitnie pokazuje, że prawo nie jest egzekwowane – stwierdził Adam Lamentowicz, prezes Totolotka SA.

Rzecz jasna kwestia pilnowania przestrzegania przepisów nie leży w zasięgu bukmacherów.

Samo blokowanie stron przy obecnych przepisach nie będzie rozwiązaniem w pełni skutecznym, bo wielu nielegalnych działaczy będzie to potrafiło obejść. Blokowanie daje efekty, mamy przykłady np. z Francji, Belgii czy Danii, które pokazują, że blokowanie adresów IP czy tworzenie list czarnych adresów zmniejsza udział szarej strefy. Ale tamtejsze rynki są konkurencyjne, zasady działania na nich są jasno określone przez przejrzyste przepisy. Dopóki na naszym rynku nie pojawią się zasady uczciwej konkurencyjności, dopóty takie działania jak np. blokowanie stron czy płatności, nie będą do końca efektywne. Zmiany w tym obszarze leżą jednak w gestii regulatora rynku – powiedział Konrad Komarczuk, dyrektor departamentu innowacji i rozwoju produktów w Totalizatorze Sportowym.

Czytaj więcej w Puls Biznesu, s. 12

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *