Przegrać i zarobić – to czasami bywa bardzo proste

Zaoferowano mi 100 tys. dol. za porażkę ujawnił kilka dni temu Serhij Stachowski. Sprawa dotyczy meczu sprzed ponad dekady, ale po raz kolejny pokazała, jak poważnym problemem była i jest dla tenisa korupcja. Propozycje dostają nawet gwiazdy tego sportu.

W przypadku Stachowskiego chodziło o porażkę w pierwszej rundzie Australian Open 2009. Ukrainiec zmierzył się w niej z Francuzem Amaudem elementem i faktycznie przegrał, pomimo prowadzenia 2:1 w setach (3:6,6:2,6:4,2:6,1:6).

Teraz wyznał, w wywiadzie udzielonym ukraińskiej telewizji, że tamta porażka miała swoje drugie dno i nie chodziło wcale o pieniądze. Stachowski najzwyczajniej przestraszył się „pionków” – bo tak nazwał ludzi, którzy skontaktowali się z nim przed meczem.

Schodząc z kortu, myślałem, że jeśli ich zobaczę, to rozbiję rakietę na ich głowach. Wiedziałem jednak, że ci, którzy ich przysłali, są bardzo niebezpieczni.

Dodał, że zaraz po meczu skontaktował się z lokalnym biurem organizacji Tennis Integrity Unit (TIU), odpowiedzialną za zwalczanie korupcji w tej dyscyplinie sportu. Powiedział, że jest gotów zeznawać w tej sprawie, ale w zamian chce, by zagwarantowano bezpieczeństwo jego rodzinie. Usłyszał, że nikt nie może mu niczego zagwarantować, więc zamilkł. Do teraz.

Propozycja z cyklu nie do odrzucenia mogła stać za najgłośniejszym chyba przypadkiem próby ustawienia meczu. Chodzi o porażkę Nikołaja Dawydienki podczas turnieju ATP w Sopocie.

Broniący w 2007 roku tytułu Rosjanin (wówczas numer 4 na świecie) przegrał w drugiej rundzie z Argentyńczykiem Martinem Yassallo Arguello (87. ATP), nie wzbudzając u nikogo podejrzeń. Dzień później okazało się jednak, że bukmacherska firma Betfair zarejestrowała zakłady na jego porażkę opiewające na ponad 7 mln dol.

Co więcej, pieniądze wpływały nawet po tym, jak wygrał gładko pierwszego seta (kurs zaczął rosnąć jeszcze przed meczem).

Betfair unieważniło zakłady, a tenisistom niczego ostatecznie nie udowodniono, choć w trakcie śledztwa wyszło na jaw m.in., że Yassallo Arguello miał zapisany w telefonie numer Dawydienki (choć oficjalnie prawie się nie znali). Rosjanin tłumaczył, że przegrał, bo doznał kontuzji.

Źródło: gazetapomorska

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *