Bukmacherzy stawiają na wzrost

Ubiegły rok był bardzo dobry, a ten ma być jeszcze lepszy. Bukmacherom pomaga nowe prawo i duże imprezy.

Bukmacherzy zmienili płytę. W ciągu ostatnich lat w ich wypowiedziach nieustannie powracał temat rozrośniętej szarej strefy i nierównej konkurencji z operatorami spoza Polski, którzy odbierali im klientów, bo dzięki unikaniu tutejszych podatków mogli oferować lepsze stawki. Teraz polscy bukmacherzy są zadowoleni i liczą pieniądze, których w ich kieszeniach jest znacznie więcej niż wcześniej.

[quote style=”1″ author=””]W 2017 r. odnotowaliśmy wyższą dynamikę zwyżek niż przed rokiem. Było to zależne od wielu czynników — rośnie skala biznesu, nasza oferta jest coraz szersza, a klienci mają dostęp do wielu nowych funkcjonalności. STS w tym okresie wzmocnił także swoją działalność sponsorską w różnych dyscyplinach polskiego sportu, co wpłynęło na pozyskanie większej liczby graczy. Ponadto — co najistotniejsze — zmienia się nastawienie Polaków do zakładów bukmacherskich, są one traktowane jako forma rozrywki, dzięki której śledzenie wydarzeń sportowych i społeczno-politycznych jest jeszcze ciekawsze — mówi Mateusz Juroszek, prezes STS, który ma 48 proc. udziałów w polskim rynku.[/quote]

Prawny dopalacz

Bukmacherom pomogły też nowe przepisy. Znowelizowane prawo hazardowe weszło w życie w kwietniu ubiegłego roku, a trzy miesiące później zaczął funkcjonować rejestr zakazanych domen internetowych, w którym obecnie jest ponad 1500 adresów. Po wpisaniu adresów stron operatorów bukmacherskich, którzy wcześniej dominowali na polskim rynku, klienci są przerzucani na witrynę Ministerstwa Finansów, informującą ich o tym, że „witryna jest wykorzystywana do nielegalnego oferowania gier hazardowych”, więc dostęp do niej został zablokowany. „Prawo obowiązujące w Polsce przed 1 kwietnia stworzyło skrajnie niekorzystne warunki dla firm bukmacherskich, które uczciwie prowadziły działalność. W efekcie około 90 proc. rynku zakładów wzajemnych należało do podmiotów, działających bez odpowiednich pozwoleń. Po pół roku obowiązywania ustawy legalne podmioty kontrolują około 40 proc. rynku” — podało w grudniu Stowarzyszenie Graj Legalnie, reprezentujące firmy bukmacherskie, które płacą podatki w Polsce.

Według stowarzyszenia obroty zarejestrowanych w Polsce firm z branży w ubiegłym roku wyniosły 3,3 mld zł, czyli były o 95 proc. wyższe niż rok wcześniej. Bukmacherzy zwracają uwagę na to, że pomogło im nie tylko prawo w Polsce, ale też bardziej zdecydowane działania regulatora brytyjskiego, który dokręcił śrubę zarejestrowanym w tym kraju spółkom, działającym na rynkach zagranicznych bez licencji.

[quote style=”1″ author=””]Zmiany w ustawodawstwie także wpłynęły na zeszłoroczny wynik. Jednak to nie nowelizacja ustawy o grach hazardowych, ale prawodawstwo brytyjskie w znacznej mierze spowodowało, że część międzynarodowych graczy zdecydowało się opuścić polski rynek. Zauważalny jest natomiast inny efekt nowelizacji ustawy — zmieniło się postrzeganie społeczne i polscy gracze zwracają uwagę, by grać u rodzimych, licencjonowanych bukmacherów — mówi Mateusz Juroszek.[/quote]

Więcej chętnych

Najbardziej szczegółowe dane o kondycji polskiego rynku bukmacherskiego i tempie jego ewolucji można wyczytać z prezentacji wynikowych czeskiej Fortuny, która jest notowana na warszawskiej giełdzie (choć już niedługo, bo trwa wezwanie na jej akcje). W ciągu trzech kwartałów ubiegłego roku polscy klienci postawili w punktach stacjonarnych spółki i na jej stronach internetowych 708 mln zł. Rok wcześniej w tym samym okresie było to 395 mln zł, więc tylko u czeskiego bukmachera Polacy postawili o 80 proc. więcej pieniędzy niż rok wcześniej.

Całość czytaj na: pb.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.