Ministerstwo Finansów jak za króla Ćwieczka

W listopadzie tego roku Zastępca Dyrektora Departamentu Podatków Sektorowych, Lokalnych oraz Podatku od Gier w Ministerstwie Finansów Mariusz Gruszka skierował do wszystkich legalnie działających w Polsce bukmacherów pismo zawierające szereg ograniczeń w prowadzeniu takiej działalności.

Z treścią pisma można zapoznać się tutaj. Jak widać, Ministerstwo zdecydowanie nie nadąża za nowymi technologiami i funkcjonuje jak za przysłowiowego króla Ćwieczka.

O co chodzi?

Nowelizacja ustawy hazardowej, która weszła w życie 1 kwietnia tego roku wprowadziła m.in. możliwość przyjmowania zakładów na zdarzenia generowane komputerowo, tzw. zdarzenia wirtualne. Wprowadzenie takiej możliwości utorowało polskim legalnym bukmacherom drogę do ciekawego poszerzenie oferty.

Na czym to polega?

Zakłady takie nie różnią się w zasadzie niczym od zwyczajnych zakładów bukmacherskich. Typujemy po prostu, kto wygra wyścig konny, mecz piłki nożnej, czy wyścig samochodowy, tyle, że zdarzenia te są generowane przez program komputerowy, a więc nie biorą w nich udziału realni zawodnicy. Ponadto, takie wyścigi/mecze trwają znacznie krócej, niż w rzeczywistości (np. 1 minutę).

Jak to wygląda?

Zdarzenia takie wyglądają jak typowe gry komputerowe, od strony wizualnej nie różnią się w zasadzie niczym.

Czy gracz ma jakikolwiek wpływ na wynik wyścigu/meczu?

Klienci oczywiście nie mają takiej możliwości. Jedynie dla graczy, którzy nie chcą oglądać całego zdarzenia wirtualnego, wprowadzona jest możliwość obejrzenia od razu wyniku. Udostępnienie graczowi możliwości wyboru w zakresie oglądania zdarzenia wirtualnego jest elementem, który uatrakcyjnia grę i pozwala zaoszczędzić czas. Klient może sobie po prostu wybrać, czy chce oglądać np. cały wirtualny mecz piłkarski od początku do końca, czy też, po rozpoczęciu meczu, chce zobaczyć od razu jego wynik.

Czy zakłady na zdarzenia wirtualne są legalne?

Od 1 kwietnia 2017 roku przyjmowanie zakładów na zdarzenia wirtualne jest całkowicie legalne. Możliwość taką wprowadziła słynna już nowelizacja ustawy hazardowej. Oczywiście ofertą taką mogą dysponować jedynie legalni polscy bukmacherzy posiadający zezwolenie Ministra Finansów.

Co na to Ministerstwo Finansów?

I tu pojawia się problem. Dyrektor Gruszka zastrzegł, że obstawianie zakładów na zdarzenia wirtualne nie może odbywać się z wykorzystaniem terminali internetowych. Inaczej mówiąc, gracz nie może korzystać z Internetu i obstawiać zakładów w legalnej firmie bukmacherskiej, jeżeli korzysta z terminala internetowego. Niestety Pan Dyrektor w żaden sposób nie rozwinął tego zagadnienia i nijak nie uzasadnił swojej koncepcji.

Czy takie ograniczenie ma podstawę prawną?

Nie. Żaden przepis ustawy hazardowej, ani żadnego rozporządzenia, nie przewiduje jakichkolwiek ograniczeń co do urządzeń, z jakich mogą korzystać klienci przy obstawianiu internetowych zakładów bukmacherskich. Ograniczeń takich nie zawierają również zezwolenia udzielone przez Ministra Finansów firmom bukmacherskim. Powyższe ograniczenie w zakresie terminali zostało po prostu wymyślone przez Dyrektora Gruszkę.

Czy takie ograniczenie ma sens?

Niestety również nie. Polscy bukmacherzy posiadają zezwolenia na oferowanie zakładów wzajemnych m.in. za pośrednictwem Internetu. A z Internetu można przecież korzystać używając rozmaitych urządzeń – terminali, tabletów, smartfonów, laptopów, telefonów, komputerów stacjonarnych itp. Czym różni się korzystanie z Sieci za pomocą tych urządzeń? Niczym. Czym różni się tablet od terminala? Niczym (no może poza wyglądem).

Czy takie ograniczenie jest możliwe do realizacji?

Na szczęście nie. Z technologicznego punktu widzenia nie jest możliwe kontrolowanie, z jakich urządzeń korzystają klienci obstawiając zakłady. Gracze korzystają z Internetu w setkach różnych miejsc – w prywatnych mieszkaniach, restauracjach, kawiarenkach internetowych, hotelach, zakładach pracy, na lotniskach, dworcach kolejowych, autobusowych itp.
Ponadto, terminale, które tak nie podobają się Dyrektorowi Gruszce są powszechnie dostępne w publicznych miejscach, a także urzędach miast, sądach, a nawet urzędach celno- skarbowych. Nie ma technicznej możliwości, aby kontrolować, z jakiego urządzenia korzysta gracz – klient firmy bukmacherskiej.

Czy ograniczenia  takie mogą mieć wpływ również na innych przedsiębiorców?

Niestety tak. W kraju funkcjonuje coraz więcej firm oferujących usługę płatności elektronicznych, tzw. e-money. Firmy te funkcjonują w pełni legalnie, posiadają stosowne licencje i są zgłoszone do Komisji Nadzoru Finansowego. Wielu aktywnych internautów coraz chętniej sięga po pieniądz elektroniczny. Powstają  kolejne  elektroniczne portfele ułatwiające różnego rodzaju transakcje online. Klienci z portfelem elektronicznym mają również do dyspozycji punkty stacjonarne. Mieszczą się one w lokalach, w których można w nich skorzystać ze specjalnych, oznakowanych bankomatów, w których wpłaca się przyniesioną ze sobą gotówkę. W lokalach tych znajdują się również tak nielubiane przez Ministerstwo Finansów terminale, za pośrednictwem których klient może zapłacić rachunki za media, doładować telefon i dokonać innych płatności. Terminale takie również mają być nielegalne, o ile tylko klient będzie chciał zapłacić za usługę świadczoną przez legalnego polskiego bukmachera. Inaczej mówiąc, Dyrektor Gruszka zabrania de facto działalności firmom oferującym płatności elektroniczne, jeżeli tylko obrót e-money następuje  w oparciu o terminale internetowe.

Jakie mogą być tego konsekwencje?

Na szczęście pismo Dyrektora Gruszki to jedynie „wytyczne” i nie stanowi obowiązującego prawa. Gdyby było inaczej, klienci (gracze), którzy zagraliby w legalne zakłady bukmacherskie na zdarzenia wirtualne, ale za pośrednictwem terminala internetowego, byliby narażeni na odpowiedzialność karną za popełnienie przestępstwa skarbowego.

Czyli, klient obstawiający zdarzenia wirtualne za pośrednictwem tabletu działałby legalnie, a ten sam klient, robiący dokładnie to samo, ale za pośrednictwem terminala, byłby przestępcą. Brzmi absurdalnie? Ale właśnie to wymyślił Dyrektor Mariusz Gruszka.

Jak widać, polskie Ministerstwo Finansów nie ułatwia życia polskim przedsiębiorstwom. Pamiętajmy, że Dyrektor Gruszka skierował swoje pismo do polskich, legalnie działających firm bukmacherskich, które płacą drastycznie wysoki podatek – 12% od wpłaconych stawek.

Przekłada się to miliony podatku płaconego przez każdą z tych firm miesięcznie. Jaki sens i cel ma utrudnianie działania takim firmom, zwłaszcza, że robione jest to bez jakichkolwiek prawnych podstaw? Niestety nie wiadomo.

About Author

6 thoughts on “Ministerstwo Finansów jak za króla Ćwieczka

  1. Nie firmy płacą podatek tylko gracze, bo jak wysyłasz kupon za 100 zł to kurs jest mnożony razy 88 zł, a nie 100 zł. Dziwić się że w Ministerstwie nie mają pojęcia o hazardzie jak nawet dziennikarze portalu hazardowego nie mają pojęcia o czym piszą.

  2. Krystian. Mijasz sie z prawda. Podatek pobierają firmy i firmy płaca podatek. Niektóre biorą podatek na siebie. Zapomniałeś, ze bez firm bukmacherskich, podatku by nie było.

    1. Mylisz się podatek placi gracz, a firma jest jedynie jego poborcą w imieniu państwa (tak jak VAT). Po drugie rozumiem Gruszkę. Zaklady wirtualne to nic innego jak gry na automatach – co z tego że zamiast wizualizacji w postaci cytryn i gruszek mamy wyścici, skoro baza wynikow tych wyscigow jest z gory zaprogramowana na komputerze i tworca wie jaki bedzie kazdy kolejny wynik. Nie bez przyczyny ustawodawca wprowadzil rowniez USTAWOWY MINIMALNY stopien wyplacalnosci dla tzw. „zakladow wirtualnych” – podobnie jak to jest w grach na automatach (75%)- po drugie rozumiem Gruszkę, bo zawieranie tych zakladow na terminalach wraz z mozliwosci rezygnacji z samego ogladania wirtualnego wyscigu – cytujac za wyzej przywolanym przedstawicielem branzy bukmacherskiej – zaoszczedzi czas gracza – i to jest wlasnie to dlaczego gry na automatach sa grami na automatach, a nie zakladami bukmacherskimi – chodzi o tzw. frykcyjnosc gry, a dokladnie mechanizm powstawania uzaleznien. Uzależnienia szybciej powstaja jak grasz z wieksza czestotliwoscia, o wieksza kase itp – stad do tej pory zaklady bukmacherskie uwazane byly za mniej uzalezniajace, bo po postawieniu zakladu klient szedl do domu i czekal na wynik do wieczora, a ew. wygrana odbieral nastepnego dnia z punktu – mial wiec czas na refleksję , czy chce grac czy nie, granica ta zaciera sie w zakladach online, a jeszcze bardziej online live – ale to co wyszlo teraz z zakladami wirtualnymi to juz przesada – bo oni nawet jeszcze dlaje niz jak w online live nie chca nawet czekac na koniec wydarzenia, sam jestem z branzy i dziwi mnie ten brak dojrzalosci i chciwosc – przeciez ten sektor sam sobie kręci powróz na ktorym pozniej te firmy zostana powieszone z okazji ten czy innej aferki – …i dobrze – to nie jest branza dla debili. Troche odpowiedzialnosci Panowie, ale wiem ze trafilo na dorobkieiwczow, wiec apele beda prozne. Natomiast sama interpretacji Gruszki rezczywiscie jest dyskusyjna, ale nie pod tym względem co sie tutaj rozpisuja.

  3. To w takim razie jak wytłumaczysz że jeżeli zagrasz za 100 zł mecz o kursie 2.0 to nie wygrasz 200 zł tylko 176 zł, a jak łatwo policzyć 176 :2 =88 idealne 12%

  4. Przejrzyj na oczy aki. Przeczytaj ustawę i sie madruj. Od czegoś jest ustawa, prawo. Nie moze byc tak, ze urzędnik robi co chce. Jak chcesz wyeliminować terminale? Jak rozróżnisz z jakiego urządzenia działa klient. Moze masz rozwiazanie prosty ******. Czytaj ustawę ze zrozumieniem

Skomentuj lig Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *