Grand Prix okiem bukmachera

Grand Prix na PGE Narodowym otworzy w tym sezonie rywalizację najlepszych żużlowców na świecie. Po raz czwarty obejrzy je komplet 50 tysięcy kibiców, którzy na zawody przyjadą z nadzieją, że to wreszcie Polak stanie na najwyższym stopniu podium.

W Warszawie wystartuje pięciu Biało-Czerwonych – jako stali uczestnicy cyklu pojadą Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek, Maciej Janowski i Przemysław Pawlicki, a dziką kartę na sobotnie GP otrzymał Krzysztof Kasprzak.

„Największe szanse na zwycięstwo mają Zmarzlik, na co dzień jeżdżący w drużynie z Gorzowa i Dudek reprezentujący Falubaz Zielona Góra. W ostatnich występach prezentowali bardzo dobrą dyspozycję i przygotowanie sprzętu. Za ich wygraną w sobotę można pomnożyć stawkę siedem razy. W bezpośrednim pojedynku h2h tych żużlowców trudno wskazać, kto ma przewagę, dlatego kursy są równe” – mówi Mateusz Banaś, Senior Bukmacher Superbet.

Z dwójki pozostałych Polaków wyżej oceniany jest potencjał Macieja Janowskiego, który w ubiegłym roku był trzeci na PGE Narodowym. – Jeśli i tym razem pojedzie w finale, to za ten typ stawkę pomnożymy prawie trzykrotnie. Jeżeli w ostatnim wyścigu pojedzie Pawlicki albo Kasprzak, to mnożnik wyniesie już 4 – dodaje Banaś.

Faworytem całych zawodów jest Szwed Frederik Lindgren, który triumfował na PGE Narodowym w ubiegłym sezonie. – Ma największe szanse zarówno na zwycięstwo w Warszawie, jak i całym cyklu GP. W obu przypadkach kurs wynosi poniżej 4. Jeśli pojedzie w sobotnim finale, to stawkę pomnożymy razy 1,4. To najniższy kurs w całym zestawieniu. Przykładowo, jeśli w finale zobaczymy Mateja Zagara, a wygrał on zawody na PGE Narodowym w 2015 roku, to stawkę pomnożymy razy 10 – mówi Banaś.

Sympatycy żużla zastanawiają się, jak pojedzie Jason Doyle – obrońca tytułu mistrza świata. Zawodnik Get Well Toruń na początku sezonu prezentował się słabo, a w hitowym meczu z Falubazem zdobył zaledwie pięć punktów. Po dobrych występach w Wielkiej Brytanii i Szwecji nabrał jednak pewności siebie, a zawody na PGE Narodowym to dopiero inauguracja Grand Prix. Startuje więc od zera. – Gdyby impreza w Warszawie odbywała się tydzień temu, to pewnie ocenilibyśmy jego szanse na poziomie Artioma Łaguty (kurs 20 na zwycięstwo) czy Przemysława Pawlickiego (kurs 30). Teraz jednak ze wzrostem formy kurs spada. Uważamy, że ma szanse podobne jak Emil Sajfutdinov (kurs 12 na zwycięstwo). Naszym zdaniem w finale zobaczymy Lindgrena, Dudka, Zmarzlika i Woffindena. Pokrzyżować szyki tej czwórce może przede wszystkim Nicki Pedersen. Niekwestionowany lider Unii Tarnów w meczu ze Spartą Wrocław jeździł z pękniętą kością w nadgarstku. Nie do końca wiadomo, w jakiej dyspozycji będzie w sobotę – zauważa Banaś.

Najmniejsze szanse na zwycięstwo według analityków Superbetu mają Craig Cook (kurs 120 na wygraną), Matej Zagar, Niels Kristian Iversen (obaj kurs 50) i Chris Holder (kurs 40).

Grand Prix w Warszawie już w najbliższą sobotę. Początek o godz. 19.00.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.