Jak Chińczycy ustawiają europejskie mecze?

Dlaczego azjatyckie mafie stawiają miliony dolarów na wyniki II ligi rumuńskiej czy III portugalskiej? Bo wiedzą, jakie te wyniki będą.

Athlone to najstarszy irlandzki klub piłkarski, z siedzibą w nazywającym się tak samo miasteczku, niemal dokładnie w geograficznym środku wyspy. I choć w swoją 130. rocznicę założenia zespół kołacze się w ogonie miejscowej drugiej ligi, to niespodziewanie dla własnych kibiców znalazł się w krajowym centrum zainteresowania.

Uwagę Irlandczyków przykuł przegrany przez Athlone mecz z końca tego sezonu, w którym ich łotewski bramkarz w zawstydzającym stylu wpuścił łącznie trzy gole. Golkiper tłumaczy się, że jest po prostu słabym sportowcem, bo „gdyby był dobry, to grałby w Realu Madryt”. Innego zdania jest lokalny związek piłkarski, który w zeszłym tygodniu zakończył śledztwo w sprawie spotkania i teraz najprawdopodobniej skieruje do sądu pozew o ustawienie wyniku.

Podejrzenia wzięły się stąd, że choć na trybunach grę śledziło ledwie 400 osób, to w zakładach bukmacherskich w Malezji, Indonezji oraz na Filipinach precyzyjnie obstawiono, że do przerwy padną dwa gole, a w całym meczu w sumie cztery – wypłaty za przewidzenie takiego scenariusza wyniosły równowartość 2,5 mln zł. Zdaniem śledczych za przekrętem mają stać chińscy oszuści, którzy od kilku lat ustawiają wyniki w całej Europie.

Europejskie władze piłkarskie, czyli UEFA, jeszcze w 2014 r. wskazały aż 17 podejrzanych spotkań, w których grał bramkarz z Athlone. Przed pojawieniem się w Irlandii Łotysz występował między innymi w portugalskim Atlético CP. Obie drugoligowe drużyny należą do grupy kapitałowej, na której czele stoi 34-letni Eric Mao. W rzeczywistości nazywa się Mao Xiaodong, urodził się w Pekinie i skończył historię na jednym z najlepszych krajowych uniwersytetów. W 2011 r., po kilkuletniej przygodzie w roli dziennikarza sportowego, został licencjonowanym agentem piłkarskim. A później szefem grupy, która zarabia fortunę na ustawianiu wyników spotkań.

Fałszywe mecze, prawdziwe pieniądze

Mechanizm jest prosty: oszuści wyszukują w mało prestiżowych ligach kluby z problemami finansowymi, przejmują je, a potem sprowadzają zaufanych ludzi. Zimą, po wejściu zagranicznego inwestora do Athlone, drużynę zasiliła liczna grupa obcokrajowców (od zwykłych piłkarzy, przez trenera po członków zarządu), których łączyło przede wszystkim to, że ich nazwiska przewijają się w historii podejrzewanych o sprzedawanie meczów zespołów od Portugalii aż po Litwę. Według ekspertów od korupcji grupa Mao zaangażowała się finansowo w około 20 klubach w całej Europie.

Trzy lata temu pojawiła się także w Polsce,próbując swoich sił z Flotą Świnoujście. I tym razem Chińczycy proponowali wiecznie niedofinansowanej drużynie spore pieniądze oraz transfer kilku zagranicznych graczy (jak się potem okazało o podejrzanej reputacji), jednak po tym, jak UEFA podniosła alarm w sprawie dziwnych zakładów, Polacy zerwali rozmowy. Niezrażeni podwładni Mao chętnie podejmują negocjacje z klubami na Łotwie czy w Rumunii, bo interes jest więcej niż opłacalny: tylko z zakładów na wspomniany mecz Athlone oszuści mieli zarobić więcej, niż włożyli w przejęcie drużyny. Podobny model biznesowy stosują więc z powodzeniem inni przestępcy.

Czytaj całość w najnowszym wydaniu Tygodnika Polityka

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *